: czytelnia

Cyklotymia i dystymia, czyli życie na huśtawce

Któż z nas nie doświadczył w swoim życiu huśtawki nastrojów? Jednego dnia czujemy się wspaniale, góry możemy przenosić. Następnego dopada nas przygnębienie, brak motywacji, zmęczenie życiem. Czasem usłyszymy „weź się zdecyduj, o co Ci chodzi”. Kiedy zmiany te są normalną częścią naszego procesu zyciowego, a kiedy wskazują na coś bardziej poważnego? 

Cyklotymia i dystymia to przewlekłe zaburzenia nastroju. Ich nasilenie jest zmienne, ale nie na tyle uporczywe, aby rozpoznać depresję czy hipomanię. Nieraz zaczynają się we wczesnej młodości i trwają całe życie. Niezwykle ciężko dostrzec ich początki, obniżony lub podwyższony nastrój zrzucany bywa na karb okresu dojrzewania i burzy hormonalnej.

Przewlekłe zaburzenia nastroju nierzadko „pozwalają” funkcjonować, jednak na sesjach terapeutycznych można usłyszeć, że jest to „jako takie” życie. Jego jakość jest znacznie obniżona, związana z cierpieniem i przygnębieniem. Relacje rodzinne i towarzyskie bardzo często są pogmatwane i trudne, związane z niezrozumieniem z obu stron.

Dystymia

Określana mianem „małej depresji”. Małej, ponieważ nie spełnia kryteriów do rozpoznania depresji. Jednak różnica między okresami spokojnymi i „dobrymi”,a tymi z epizodami łagodnej depresji jest znaczna.

Osoby z dystymią względnie dobrze funkcjonują, jednak przez większość czasu do ich życia wkrada się zniechęcenie, przygnębienie i zmęczenie. Pojawiają się trudności w spaniu, koncentracji, normalne czynności wykonywane są z ogromnym wysiłkiem. Niska samoocena oraz samokrytycyzm powodują, że osiągnięcia szkolne czy zawodowe są dużo poniżej rzeczywistych możliwości i chęci.

Symptomem może być też nadmierny apetyt lub jego brak. W związku z tym, w okresie epizodu depresyjnego waga może się znacznie wahać.

Jak wygląda to w praktyce? Takie osoby często odbierane są przez otoczenie jako ponure, pesymistyczne, niechętne do wspólnego spędzania czasu. Niełatwo im się cieszyć z obiektywnie radosnych momentów, przez co naprawdę trudno jest podtrzymać bliskie i satysfakcjonujące relacje. Tworzy się błędne koło, które tylko coraz bardziej napędza uczucie smutku i samotności.

Cyklotymia

Charakteryzuje się stałymi wahaniami nastroju: od łagodnej depresji do łagodnej hipomanii. Cyklotymia nie spełnia kryteriów zaburzeń afektywnych dwubiegunowych, ale może się w nie rozwinąć. Jest również częściej rozpoznawana wśród krewnych osób z tymi zaburzeniami.

W cyklotymii nastrój jest stale niestabilny. Obserwowane są liczne i przeplatające się stany wzlotów i upadków. Osoby takie widziane są jako rozchwiane i nieprzewidywalne.

Przebieg epizodów gorszego samopoczucia jest taki jak w przypadku dystymii.

Natomiast czym charakteryzuje się hipomania? To tak jak potocznie wiadomo- pobudzenie, przeżywanie stanów euforycznych, większa ilość energii. Nie potrzebujemy dużej ilości snu, aby czuć się gotowym do działania. Chcemy szybko, dużo i już  teraz.

Jednak to, o czym trzeba pamiętać: stan hipomanii nie jest konstruktywny, to nie tylko „czuję się świetnie, mogę pracować, a potem bawić się do rana”. Wysoki poziom osiągają również negatywne emocje, jak agresja i złość. Towarzyszy nam gonitwa myśli, na niczym nie możemy się skupić, a poczucie sprawczości nie raz prowadzi do niebezpiecznych i nieprzemyślanych zachowań. Często niebezpiecznych dla zdrowia oraz destrukcyjnych dla relacji. Może być to „rzucam wszystko, nie potrzebuję niczego i nikogo, wyjeżdżam w świat”. Koszty tej decyzji przyjdzie nam płacić, kiedy znajdziemy się na drugim biegunie.

Jak poradzić sobie z własnymi uczuciami?

Najtrudniejsze w obu przypadkach jest to, że uczucia- zarówno smutku, jak i hipomanii przychodzą bez ostrzeżenia. Wchodzą bez pukania do naszego życia w najmniej oczekiwanych momentach. Często wydawałoby się, że całkowicie nie przystają do sytuacji. Ich siła i moc jest tak ogromna, że niemożliwością jest ich opanowanie.

Wyobraźmy sobie, jak ogromną frustrację, cierpienie i samotność można odczuwać, kiedy przychodzą do nas intensywne, niezrozumiałe emocje, nad którymi nie mamy władzy. Czujemy, że nie są nasze, ale przeżywamy je ze zdwojoną siłą.

Dlatego tak ogromnie ważna jest pomocna dłoń. Jakość naszego życia może znacznie się poprawić, kiedy zdecydujemy się wybrać na psychoterapię. Psychoterapia może nam pomóc nazwać stany emocjonalne, poradzić sobie z nimi oraz wypracować sposoby radzenia w trudniejszych momentach.

Style przywiązania – potrzeba bliskości w związkach

Coraz częściej słyszymy i powtarzamy-  nie potrzebuję nikogo, związki nie są dla mnie. Zastanawiające jest jednak, w ilu przypadkach jest to świadoma decyzja dająca poczucie szczęścia, a kiedy ucieczka przed najtrudniejszymi emocjami. Strachem przed odrzuceniem, brakiem wzajemności, ośmieszeniem. Zofia Nałkowska napisała „Samotność jest złudzeniem. Myśli człowieka krążą zawsze koło innych ludzi…” Wypieramy naszą potrzebę bliskości, niejednokrotnie zranioną i niezrealizowaną w naszym dzieciństwie.

Zrozumiała wydaje się niezgoda na to, że wczesnodziecięce relacje z rodzicami mają wpływ na wybory w naszym dorosłym życiu. Co więcej, na kształt kontaktów międzyludzkich i przeżywania ich. „Łatwiej” myśleć jest, że jesteśmy czystą kartą, która w pełnej świadomości dokonuje życiowych wyborów.

Praca nad więzią dziecko-rodzic, szczególnie w dorosłości bywa trudna i mozolna. Najchętniej nie wracałoby się do bolesnych wspomnień. Niejednokrotnie nie jesteśmy w stanie przyznać, że nosimy w sobie wewnętrznych rodziców. Ich postawy, emocje, spojrzenie na nas.
Jednak, czy każdemu z nas nie zdarzyło się, chociaż raz poczuć w relacji z partnerem jak z rodzicem? Czy nie pomyśleliśmy kiedyś- oszaleję, ona zachowuje się jak moja matka?. Czy nie usłyszeliśmy, że jesteśmy tacy jak rodzice? Chociaż zawsze próbowaliśmy postępować inaczej? Czy nie czuliśmy trudnej do opisania złości na partnera, czując, że może nie jest ona skierowana tylko do niego?

Czym jest przywiązanie?

Pomiędzy dzieckiem a mamą (lub osobą opiekującą się) tworzy się jedyna w swoim rodzaju więź. Nie tylko od samego momentu urodzenia. Znacznie wcześniej, w życiu płodowym. Ta więź nazywana jest przywiązaniem. To potrzeba kontaktu, bezpieczeństwa i zaopiekowania od bliskiej osoby. Zobaczenia w oczach troski i spokoju. Jest również postawą wobec obiektu, sposobem proszenia o bliskość i odpowiedzią na nią.

Od samego momentu naszego poczęcia jesteśmy w relacji. To coś, co zaczyna nasze życie. Dlatego wokół tego tematu jest tak wiele kontrowersji, teorii i spekulacji. Czy potrzebujemy relacji? Jak być szczęśliwym i niezależnym od nikogo? Codziennie poruszany jest gorący temat: jak rozmawiać z partnerem, dzieckiem. Jak dogadać się z szefem, przyjaciółką.

Relacje nas otaczają. To jak w nich funkcjonujemy w dużej mierze zależy od tego jaka, była nasze pierwsza, najważniejsza relacja w życiu. Z mamą lub osobą, którą tę funkcję pełniła.

Style przywiązania

  •  Styl lękowo-ambiwalentny

W przypadku tego stylu przywiązania, moment oddalenia się mamy jest trudny i powodujący ogromny lęk. Po jej powrocie dziecko początkowo chce być bardzo blisko, cieszy się ,a następnie reaguje agresją i odepchnięciem. Jest to swojego rodzaju kara za niedostępność obiektu.

Rodzice przeżywani są jako agresywni i trzymający kontrolę.

Dziecko i później osoba dorosła przeżywa rozterki na temat uczuć bliskich osób. Zastanawia się czy na pewno jest kochana? Czy wystarczająco? Bywa zazdrosna przy jednoczesnym niskim poczuciu własnej wartości. Dominującym stanem emocjonalnym u osób z tym stylem przywiązania jest niepewność. Pojawia się potrzeba pochłonięcia i zawładnięcia drugiej osoby. W poczuciu, że da nam to pewność i stabilność, której nie możemy odnaleźć w sobie samych.

 

  • Styl unikający

Tu dominuje poczucie odrzucenia przez mamę. Dziecko czuje się bezbronne i karane za wyrażanie potrzeby bliskości. Uczy się, że pokazywanie swoich emocji, wiąże się z cierpieniem. Opiekunowie odbierani są jako postaci wymagające, nieczułe i oceniające.

W dorosłości, dzieci te nie wchodzą w bliskie relacje, aby uniknąć bólu doświadczonego w dzieciństwie. Bliskich trzymają na bezpieczny dystans. Często poszukują  przelotnych relacji, o charakterze czysto seksualnym. Wielokrotnie postrzegane są jako silne, niezależne, niepotrzebujące pomocy. Przez partnerów odbierane jako oziębłe.

 

  • Styl bezpieczny

Dzieci te nie reagują lękiem czy innymi negatywnymi emocjami podczas rozstań z mamą. Są ufne i czują się w relacji bezpiecznie. Mogą liczyć na wsparcie. Taki rodzaj bliskości pozwala na budowanie poczucia własnej wartości, ciekawości świata  i otwartości na ludzi.

Osoby z takim doświadczeniem wierzą, że zasługują na miłość i są w stanie tworzyć satysfakcjonujące relacje. Nie oznacza to oczywiście, że nie napotykają na swojej drodze problemów i trudności. Jednak stabilne ego pozwala rozwiązywać je w niedestrukcyjny sposób.

Czy styl przywiązania można zmienić?

To, że odtwarzamy nasze dziecięce relacje, nie musi znaczyć, że będą nami rządziły. Co prawda Bowlby był zdania, że to jakie, wykształcimy przywiązanie, będzie z nami do samej śmierci. Owszem wiemy, że to, co głęboko zakorzenione powtarzane jest z nieświadomym uporem. Jednak refleksja nas sobą, motywacja do zmiany, otwartość umysłu i własna praca mogą przynieść ogromne zmiany. Pozwolą one, cieszyć się nam satysfakcjonującymi bliskimi relacjami, a co najważniejsze przekazać swoim dzieciom to czego, nam zabrakło.

Zaburzenia adaptacyjne

Zaburzenia adaptacyjne wiążą się ze zmianami życiowymi, a towarzyszy im stan napięcia i niepokoju. Sytuacje te nie dość, że są trudne i stresujące to również rozciągnięte w czasie. Nie raz każdy z nas doświadczył nagłej zmiany, która wywróciła na jakiś czas życie do góry nogami. Spowodowała bezsenne noce, trudności z koncentracją, obniżyła znacznie poziom życia. Zwykle jednak po jakimś czasie wszystko wraca do normy. Samoistnie lub przy pomocy bliskich i przyjaciół.

Trudno jest jednoznacznie określić, kiedy normalna, tymczasowa reakcja na stres przekształca się w zaburzenie adaptacyjne. Dla każdego punkt ten będzie nieco inny i wiązać się on będzie z subiektywnym poczuciem wyczerpania i cierpienia.   Dodatkowo należy pamiętać, że każdy z nas inaczej może zareagować na tę samą sytuację. Wszystko zależy od indywidualnej wrażliwości, temperamentu i miejsca w życiu. Dlatego tak ważne jest pozostać czujnym i nie bagatelizować spadku nastroju drugiej osoby. Lubimy czasem powiedzieć- „weź się w garść, Twoje rodzeństwo jakoś sobie poradziło ze zmianą szkoły i przeprowadzką”, „zobacz, ona sobie jakoś dała radę z naszym bezwzględnym szefem, ogarnij się i bądź twarda”. Tymczasem wszechogarniająca bezsilność i niemoc tylko pogarsza sprawę i nasila objawy.

Kiedy możemy podejrzewać zaburzenia adaptacyjne?

To, co jest pewne- coraz więcej osób zgłasza się do psychoterapeuty czy psychiatry, mówiąc, że „nie radzi sobie z życiem”. Presja obecnych czasów, wysokie wymagania i tendencja do porównywania się sprawiają, że powód naszego stanu nie musi być obiektywnie drastyczny. Początek roku szkolnego, zdrada partnera, presja w pracy. To naturalne, że reagujemy na zmiany i przeżywamy je na swój sposób. Jeśli jednak w ciągu miesiąca od wystąpienia wydarzenia pojawiają się poniższe reakcje i stany, możemy myśleć o zaburzeniach adaptacyjnych.

  • Wycofanie się z życia społecznego, unikanie spotkań ze znajomymi
  • Zaniedbywanie obowiązków, „zawalanie” pracy, semestru, szkoły, niewywiązywanie się z umów
  • Niemoc w poradzeniu sobie z prostymi zadaniami
  • Niepewność przyszłości
  • Wszechogarniająca bezradność, przygnębienie i niepokój
  • Czasem pojawiać się mogą wybuchy złości i agresji (szczególnie w przypadku dzieci i nastolatków)
  • Objawy somatyczne, jak bezsenność i brak apetytu

Mówiąc kryzysowe wydarzenia, co możemy mieć na myśli, jakie poważne sytuacje życiowe? Przede wszystkim:

  • Śmierć bliskiej osoby
  • Choroba
  • Rozwód
  • Przeprowadzka, emigracja
  • Ciąża, poród
  • Zwolnienie z pracy
  • Zmiana pracy, szkoły
  • Katastrofy, wypadki

Zaburzenia adaptacyjne a depresja

Bycie dzielnym i dojrzałym jest społecznie dobrze widziane. Niejednokrotnie dzieci zajmujące się swoimi rodzicami są słownie nagradzane. „Zobacz, jaki jest dzielny, tyle nieszczęść w rodzinie, a on takie dobre stopnie ma. I w dodatku zajmuje się rodzeństwem”. „Jesteś moim kochaniem, co ja bym bez Ciebie zrobiła”. „Ratujesz tacie życie, on tylko Ciebie słucha i nie robi sobie krzywdy”. Niestety komplementy te są pozorne. Nie wnoszą nic dla dziecka, nie umacniają jego poczucia wartości, a jedynie przykaz bycia opiekunem. W ostatnim przypadku są nawet zawoalowanym szantażem i groźbą. O wiele większy, niż nam się wydaje, jest odsetek rodzin, w których dzieci pełnią rolę dorosłych. Zajmujących się chorymi dziadkami, pijącymi rodzicami, porzuconym rodzeństwem. Dzieci, które dźwigają na placach ogromne ciężary. Nie zdajemy sobie również sprawy, jak wielkie cierpienie i samotność ukryte jest pod maską dzielności.

Jak sobie radzić?

Kiedy standardowe sposoby radzenia sobie z problemami, jak rozmowa z bliskimi, zaczynają zawodzić, powinniśmy poszukać pomocy psychoterapeuty. Z pewnością pomocna będzie terapia Gestalt, która jest szczególnie skoncentrowana na emocjach. Terapeuta pomoże nam skontaktować się z naszymi przeżyciami, zrozumieć je, a także zmienić utarte sposoby myślenia. To wyjście z błędnego koła spowoduje ogromną ulgę i otworzy umysł na zmianę: ze znanych schematów na nowe rozwiązania i pomysły.

Czym jest parentyfikacja?

Raz na kilka tygodni słyszymy w wiadomościach: „bohaterski chłopiec zadzwonił po pogotowie i uratował swoją nieprzytomną mamę”, „11- latka wyciągnęła braci z ognia”. Takie newsy są uwielbiane, chętnie czytanie i powtarzane. Małe dzieci, ratujące starszych, postępujące nierzadko odważniej, niż niejeden dorosły. Tylko pojawia się pytanie, gdzie kończy się zdrowa odwaga i odpowiedzialność, a gdzie zaczyna dorosłość nad wyraz?

Naturalnie przykłady te to wyraz dojrzałości. Kiedy zdarzają się sporadycznie i nie stanowią reguły. Natomiast, kiedy dziecko na prośbę mamy szuka po osiedlu pijanego ojca, zajmuje się chorą babcią, tak jak powinien robić to profesjonalny opiekun lub słyszy od rodziców „nie poradzimy sobie bez Ciebie”, „nie zostawiaj nas”, możemy podejrzewać, że mamy do czynienia ze zjawiskiem parentyfikacji.

Czym jest parentyfikacja?

To odwrócenie ról w rodzinie. Okoliczności, w których dziecko rezygnuje z własnych potrzeb i pragnień na rzecz rodzica. Przejmuje odpowiedzialność, która jest ponad jego siły, możliwości i wiek. Troska o mamę czy tatę jest na tyle silna, że potrzeba troski o samego siebie jest wypierana.

Obywać może się to na dwóch poziomach. Instrumentalnym, kiedy dziecko zajmuje się domem, sprząta, gotuje, robi zakupy, opiekuje się rodzeństwem czy chorym rodzicem. Emocjonalnym- w momencie, gdy staje się terapeutą rodzica, słucha zwierzeń, stara się pocieszyć, być pośrednikiem i mediatorem między opiekunami w trakcie kłótni. Doświadczenie pokazuje, że właśnie ten rodzaj parentyfikacji jest najbardziej destrukcyjny dla dziecka.
Odwracanie ról w rodzinie odbywa się oczywiście na poziomie nieświadomym, co nie zmienia faktu, że jej patologiczny rodzaj jest formą przemocy w stosunku do dziecka.

Dlaczego tak trudno zauważyć parentyfikację?

Bycie dzielnym i dojrzałym jest społecznie dobrze widziane. Niejednokrotnie dzieci zajmujące się swoimi rodzicami są słownie nagradzane.

„Zobacz, jaki jest dzielny, tyle nieszczęść w rodzinie, a on takie dobre stopnie ma. I w dodatku zajmuje się rodzeństwem”.

„Jesteś moim kochaniem, co ja bym bez Ciebie zrobiła”.

„Ratujesz tacie życie, on tylko Ciebie słucha i nie robi sobie krzywdy”.

Niestety komplementy te są pozorne. Nie wnoszą nic dla dziecka, nie umacniają jego poczucia wartości, a jedynie przykaz bycia opiekunem. W ostatnim przypadku są nawet zawoalowanym szantażem i groźbą.

O wiele większy, niż nam się wydaje, jest odsetek rodzin, w których dzieci pełnią rolę dorosłych. Zajmujących się chorymi dziadkami, pijącymi rodzicami, porzuconym rodzeństwem. Dzieci, które dźwigają na placach ogromne ciężary.

Nie zdajemy sobie również sprawy, jak wielkie cierpienie i samotność ukryte jest pod maską dzielności.

Jakie rodziny są najbardziej narażone na odwrócenie ról?

Przede wszystkim alkoholowe, takie, w których pije jedno bądź oboje rodziców, choć nie jest to główne wskazanie do wystąpienia parentyfikacji. Rodziny, które doświadczyły utraty- jeden z rodziców odszedł lub zmarł. W grupie ryzyka są również rodziny, gdzie występuje choroba bliskich, rodzeństwa dziadków. Zarówno fizyczna, jak i psychiczna.

Z czym zmagają się dorosłe dzieci?

Przede wszystkim z ogromną samotnością i życiem w poczuciu winy, jeżeli nie dopełnią obowiązków, czy zajmą się przez chwilę sobą. Dzieci te są niewidziane przez swoich opiekunów i traktowane jak pojemnik na trudne emocje. Są rodzicami dla własnych niedojrzałych rodziców.

Wszystko to powoduje traumę, która zgodnie z teorią przywiązania odtwarzana będzie w przyszłości jako wzorzec. Konsekwencje tego są przeróżne i długotrwałe. W dorosłości osoby te zgłaszają się do terapeuty z powodu:

  • Depresji
  • Trudności w rozpoznawaniu i nazywaniu emocji i uczuć
  • Zaburzonego wizerunku własnego ciała niezadowolenie z niego
  • Chorób psychosomatycznych
  • Osamotnienia, trudności mówienia o swoich potrzebach, proszenia o wsparcie
  • Powtarzania schematu ze swoimi dziećmi

Jak przerwać to błędne koło?

W większości przypadków niesamowicie trudno jest zobaczyć, że doświadczyliśmy parentyfikacji lub, że powtarzamy ten schemat z własnymi dziećmi. Ból uświadomienia sobie utraconego dzieciństwa i złość na rodziców niejednokrotnie jest zbyt silna, aby mogła pokazać się świadomie. Dodatkowo odseparowywanie się od rodziców (zdrowa separacja- taka, która powinna nastąpić w dzieciństwie) może wiązać się z buntem, złością i szantażami ze strony rodzica.

W najbezpieczniejszy sposób poradzić sobie z tym możemy, dzięki psychoterapii. Psychoterapeuta pomoże przejść proces separacji i indywiduacji (wydzielenie obrazu samego siebie). Wspólnie z nim będzie możliwe przeżycie żałoby po utraconym dzieciństwie, a także praca z emocjami i ciałem.

Zaburzenia psychosomatyczne

Zaburzenia psychosomatyczne – choroba ciała płynąca z umysłu

Ciało i umysł to dwa nierozłączne obszary, które wzajemnie na siebie oddziałują. Myśli, uczucia, emocje mają ogromny wpływ na to, jak czuje się nasze ciało. Gdy zaniedbamy sferę duchową organizm zacznie wysyłać sygnały ostrzegawcze w postaci zaburzeń psychosomatycznych. Jak je rozpoznać i łagodzić ich objawy? Przeczytaj i sprawdź!

Mówi się, że w zdrowym ciele mieszka zdrowy duch. I trudno się z tym nie zgodzić. Gdy zadbamy o ciało, zrelaksujemy je, poprawia się nasze samopoczucie psychiczne. Nadal jednak nie doceniamy wpływu psychiki na nasz organizm.

Czym są zaburzenia psychosomatyczne?

Psychosomatyka to dziedzina zajmująca się dolegliwościami ciała, które mają swoje źródło w psychice człowieka.

Do powstawania zaburzeń psychosomatycznych przyczyniają się nasze tłumione emocje takie jak: poczucie winy, złość, lęk, frustracja czy smutek. Czynnikiem sprzyjającym jest również długotrwały stres.

Jeśli Twój umysł doświadcza silnych, nieprzyjemnych uczuć czy napięcia, ciało reaguje wysyłając różne sygnały. Są one przejawem nieuświadomionych konfliktów wewnętrznych, tłumionych emocji, lęków, problemów, których nie umiemy lub nie chcemy dostrzec. Zazwyczaj też nie chcemy ich ujawniać lekarzowi.

Symptomy zaburzeń psychosomatycznych często nie pojawiają się bezpośrednio po stresującym wydarzeniu lecz dopiero po pewnym czasie. Mogą być niespodziewane i przewlekłe. Dlatego nie dostrzegamy związku między nimi, a naszymi emocjami.

Poznaj objawy

Zaburzenia psychosomatyczne są trudne do rozpoznania i leczenia. Towarzyszące im objawy, często przypominają te charakterystycznych dla innych schorzeń. Mogą się one przejawiać w postaci różnego rodzaju bólów, skurczów czy innych symptomów ze strony organizmu.

Zaburzenia psychosomatyczne dotykają różnych układów ciała.Najczęściejsą to:

  • zaburzenia układu krążenia – choroba wieńcowa czy nadciśnienie tętnicze,
  • zaburzenia układu oddechowego – astma oskrzelowa, przeziębienie, grypa, angina,
  • zaburzenia układu pokarmowego – choroba wrzodowa żołądka czy zespół jelita drażliwego,
  • problemy skórne – alergie, pokrzywki, atopowe zapalenie skóry,
  • zaburzenia snu,
  • zaburzenia odżywiania.

Ich konsekwencją mogą być również: cukrzyca, migreny, niektóre rodzaje otyłości czy nowotwory.

Leczenie

Leczenie zaburzeń psychosomatycznych nie należy do łatwych. Ich diagnostyka często wymaga czasu, wielu badań i wizyt u specjalistów. Zdarza się, że osoby chore są latami leczone objawowo, a dolegliwości nawracają. Nadal niewielka część chorych trafia do psychoterapeuty.

Leczenie polega na odblokowaniu sfery emocjonalnej. Jest to możliwe, gdy wkraczamy na drogę poznania siebie, w czym pomocna jest psychoterapia.

Dobrym sposobem wspomagania terapii są również techniki relaksacyjne, które pozwalają obniżyć napięcie psychiczne. Są wśród nich – oddychanie przeponowe, medytacja czy joga. Ważna jest również aktywność fizyczna, sen i odpowiednia dieta.

Właściwie leczenie zaburzeń psychosomatycznych może przyczynić nie tylko do poprawy zdrowia, ale również jakości i komfortu życia oraz głębokiego rozwoju.

Jeśli problem dotyczy Ciebie lub bliskiej Ci osoby, zapraszam do kontaktu pod nr tel. 696 666 093. Skorzystaj z psychoterapii w naszym gabinecie.

Męska depresja

Męska depresja – niemęski problem

O depresji wiele mówi się w kontekście kobiet, które podobno chorują na nią dwa razy częściej. Podobno, bo coraz więcej specjalistów uważa, że liczby te są niedoszacowane. Powód? Mężczyźni znacznie rzadziej udają się po pomoc. Czym różni się męska depresja od kobiecej? Jak ją rozpoznać i leczyć?

Depresja bywa nazywana chorobą duszy. To szczególny rodzaj zaburzeń nastroju i emocji, który może mieć różne przyczyny i wiele twarzy. W przypadku mężczyzn jej przebieg jest bardzo specyficzny, co znacznie utrudnia diagnozę i powoduje, że często pozostaje nieujawniona.

Męska depresja – temat tabu

Męska depresja to problem, który nadal jest tematem tabu. Wynika to w znacznym stopniu z uwarunkowań społeczno-kulturowych. Chłopcy od najmłodszych lat uczeni są, że mają być silni, nie płakać, nie okazywać emocji, bo emocje to słabość, a słabość jest niemęska. Takie wychowanie sprawia, że dorośli mężczyźni tłumią swoje uczucia i nie potrafią o nich rozmawiać.

Mężczyźnie znacznie trudniej przyznać się do depresji zarówno przed samym sobą, jak i otoczeniem. Męska depresja bywa postrzegana jako przejaw słabości. Taka percepcja choroby powoduje, że jest ona często ukrywana, maskowana i rozgrywa się w samotności.

Mężczyźnie w depresji jest znacznie trudniej niż kobiecie, gdyż mężczyzna cierpi podwójnie. Odczuwa wstyd, bo, w jego mniemaniu, choruje na niemęską chorobę i niemoc, bo nie potrafi sobie z nią poradzić.

Emocje kobiety w depresji są dużo bardziej czytelne. Potrafią przynieść ulgę i pozwalają zauważyć, że coś jest nie tak.

Przyczyny choroby

Wśród najczęstszych przyczyn męskiej depresji należy wymienić:

  • problemy w życiu prywatnym, w relacjach z bliską osobą (również na tle seksualnym),
  • problemy na gruncie zawodowym – trudności w pracy, stres, bezczynność zawodowa, problemy ze znalezieniem pracy, przejście na emeryturę, kłopoty finansowe,
  • czynniki biologiczne,
  • trudne wydarzenia życiowe.

Objawy i przebieg choroby

Depresja u mężczyzn przebiega inaczej niż u kobiet. Objawami nie są tu typowe spadki nastroju czy głęboki smutek. W początkowej fazie choroby pojawiają się:

  • zaburzenia psychosomatyczne (tu można podlinkować artykuł o zaburzeniach psychosomatycznych), czyli dolegliwości ze strony ciała – brak apetytu, problemy ze snem, zmęczenie, bóle głowy, brzucha, mięśni,
  • wybuchy złości,
  • agresja,
  • drażliwość, podenerwowanie,
  • problemy z koncentracją,
  • obniżony nastrój,
  • spadek libido.

Agresja i złość są często sposobem maskowania prawdziwego problemu, jakim jest choroba. Stanowią one również ujście dla tłumionych emocji.
Kolejny etap męskiej depresji to wycofanie się z kontaktów społecznych, rodzinnych, zaniedbywanie obowiązków, niezdolność do pracy. Mogą pojawić się również inne destrukcyjne działania, które dają chwilowe ukojenie – sięganie po alkohol, narkotyki czy leki.
Nieleczona depresja u mężczyzn znacznie częściej niż w przypadku kobiet kończy się samobójstwem.

Leczenie męskiej depresji

Diagnoza męskiej depresji jest trudna z uwagi na to, że panowie często wypierają chorobę. Pierwszy krok do wyleczenia to przyznanie się przed sobą, że ma się problem i potrzebuje pomocy.
Psychoterapia jest najlepszą drogą wyjścia z choroby i odzyskania życiowej równowagi. Jeśli myślisz, że problem może Cię dotyczyć nie czekaj i jak najszybciej zgłoś się do specjalisty.

Masz pytania? Skontaktuj się z nami po nr tel. 696 666 093 i uzyskaj specjalistyczną pomoc.  

  • 1
  • 2